0 kilometrów – czyli wyjmujemy hample z pudełka.
Nie ukrywam, że troszkę inaczej wyobrażałem sobie ich kolor. Anoda jest bardzo wyrazista, ale nie każdemu będzie odpowiadać - mi przypadła do gustu. Rzut okiem na wagę, która jest nie mniej ważna od wyglądu. 279 i 336 gram z adapterami i śrubkami to dobry wynik; tarcze w rozmiarze 160 mm to całe 136 gram ze śrubkami. Całość biżuterii to wydatek 889 gram, czyli przeciętnie, ale też bez większej tragedii.
0 kilometrów ciąg dalszy – zakładamy hamulce
Wzrok nacieszony, teraz kolej na rower – niech ma coś z życia. Chcąc zainstalować nowy nabytek zdziwiłem się nie raz. Większość śrubek posiada łebki na torx’y; niby żadna różnica, ale przyzwyczajeni do kluczy imbusowych musimy zmienić nawyki i zacząć wozić również te drugie.
Regulacja nie przysporzyła większych problemów, aczkolwiek byłaby dużo łatwiejsza przy zastosowaniu podkładek Tri - Align ( znanych z V-breków czy Avidów ).
0 – 150 km. czyli poznajemy siebie
Pierwsze kilometry i pierwsze zdziwienie. Hamulce od początku posiadają sporą siłę hamowania, co jest niewątpliwym plusem. Od pierwszych metrów mamy pewność, że bezpieczne się zatrzymamy przed przeszkodą. Z kolejnymi kilometrami oczywiście siła wzrasta; nie tak szybko jak w przypadku innych producentów, ale też od początku w Elite’ach siła jest duża. Wątpliwości co do tarcz w rozmiarze 160mm na przodzie, szybko zostały rozwiane. Ten rozmiar jest jak najbardziej odpowiedni do 29era; czy to stromy zjazd, czy płaska droga, rower postawimy na przednim kole bez większego problemu. Zagotowanie płynu to też nie lada sztuka; co prawda testy w górach przed nami, ale wszelkie wyżynne maratony możemy jechać ze spokojna głową.
Duży plus za modulację. Dozowanie siły jest bardzo intuicyjne. Szybko wyczułem moment blokowania koła. Skok klamki bardzo przyjemny. Nie za długi i nie nazbyt krótki. Wypadają tak samo, a może lepiej niż Avidy soczki 7 w wersji karbonowej.
500 kilometrów - No to hamuję dalej: poznałem się z Elitami dość dobrze. Klocki z pewnością się dotarły, nie czuję zwiększenia siły hamowania. Z ciekawości wyjąłem je, aby porównać stan zużycia; co ciekawe jest ono znikome i ledwo zauważalne.Hamulce dają pewność, że w każdej sytuacji zatrzymam się przed przeszkodą. Klamki nadal pracują bardzo przyjemnie, o taką charakterystykę działania chyba chodziło. Dobrze wyczuwamy moment blokowania koła, czy tylko lekkiego spowolnienia. Możemy spotkać się z wieloma opiniami, że do 29-era to tylko tarcza 180 mm na przód; owszem jest w tym stwierdzeniu ziarno prawdy. Z niektórymi modelami hamulców to z pewnością wymóg, jednak przy Elitach spokojnie wystarcza 160-tka. Przy wadze biker'a ~74 bez problemu zablokujemy przednie koło. Póki co hamulce testowane były raczej w suchych warunkach, lecz przy dość niskiej temperaturze [wieczorami dochodzącej do blisko 0]. Klamka nie robiła się wówczas bardziej twarda, czy też wymagająca "rozruszania". Na dniach pewnie przyjdzie pojeździć w jesiennym błocie; zobaczymy jak Hygie poradzą sobie w starciu z niesprzyjającymi warunkami..
Z niecierpliwością czekam na kolejne kilometry, by sprawdzić czy tak dobre początki to nie euforia spowodowana nową zabawką w rowerze
500 - 1000 km - błotne zabawy i śniegowe przygody
Hamulce mają za sobą okres jesienno - zimowy. Co prawda ilość kilometrów z tego okresuu nie jest powalająca, ale stanowi miarodajne źródło informacji. Ubiegłoroczne błoto i mokre warunki utwierdziły mnie w przekonaniu, że Hygia to bardzo dobry wybór. Kilka treningów w warunkach pluchy zaowocowało nie tylko błotną maseczką, ale i przekonaniem że zawsze się zatrzymam. Kilka nurkowań po piastę w kałużach nie zrobiło większego wrażenia. Śliskie zjazdy przy odpowiednim ogumieniu to nie problem. Elite współpracują bardzo dobrze. Wiem na ilę mogę sobie pozwolić; po prostu czuję te hamulce!
Nowy rok i nowy, świeży śnieg. Mimo niesprzyjającej aury postanowiłem przejechać się kilka razy. Mróż w okolicach 8 kresek po niżej zera nie skutkuje pogorszeniem działania. Hample nadal reagują żwawo i bez najmniejszego ociągania. Klamka nie robi się dziwnie sztywna, a tłoczki pracują sprawnie. Jedna, drobna gleba to efekt hamowania na lodzie :P Oczywiście jak zima to i sól sypana przez drogowców. Na szczęście nie wpłynęła na stan Hygii - konstrukcja jest szczelna i nie posiada przebarwień. Jednak dopiero jak zajrzę na wiosnę do środka, będę mógł w 100% potwierdzić tą informację.
Klocki po około 1000 kilometrów wykazują minimalne ślady zużycia. Mimo upadku przy wyjmowaniu (ach niezdara ze mnie) i nadępnięciu kluczem :( klocki nie wykazały oznak ubytków. Są odporne, aczkowliek nie radzę takich eksperymentów bo mogą skończyć się nieprzyjemnie.
Teraz czekamy na wiosnę.. Wpadnie kilka nowych zdjęć i relacji znowu błotnych :) Póki co hample spisują się zgodnie z wygórowanymi oczekiwaniami. To nie euforia :P