Tym razem coś dla Ivana i wszystkich nie-golinogów.... Enve, firma specjalizująca się w produkcji karbonowych obręczy, oficjalnie poinformowała rowerowy światek o wprowdzeniu do oferty węglowych obręczy dedykowanych do ostrzejszej jazdy niż lanserskie XC.
Michał Śmieszek
Z pewnością nie będziemy sikać po nogach w związku z tym wydarzeniem (ale o tym na końcu niusa), niemniej fakt jest wart odnotowania, gdyż do tej pory karbonowe obręcze były przeznaczone niemal wyłącznie dla wygolonych lekkich krosiarzy, którzy poruszają się po szlakach z delikatnością baletnicy. Cała reszta, bardziej luzacko nastawionych entuzjastów dwóch kółek musiała oblizywać się smakiem lub ryzykować utratę gwarancji z powodu "użytkowania niezgodnie z przeznaczeniem". Dziś, dzięki Bogu, się to zmieni.
Lekkie, ale jednocześnie mocne plastikowe obręcze All mountain są już faktem, w sezonie 2012 będą od razu w wersji tubeless - dętki to przerzytek zwłaszcza w ostrzejszej jeździe. Nas i Was zainteresuje przede wszystkim wersja 29, która ukaże się równolegle z małą kiszką. Pełna specyfikacja odmienionych Twenty9 poniżej.
- 30mm głębokości
- 24mm wewnętrzna szerokość
- 28 lub 32 otwory
- waga katalogowa 440g
- maksymalne ciśnienie: 60 psów
- sugerowana cena detaliczna...895 USD
- dwuletnia gwarancja producenta obejmująca wady technologiczne oraz wieczysty 50% rabat na nową obręcz w przypadku mechanicznego uszkodzenia. tzw "crash replacement"
- dostępna oddzielnie oraz w zestawie na piastach Chris King lub DT Swiss (cena zestawu od 2,400 USD w górę).
Pierwsze produkcyjne karbonowe "klinczery" MTB od Enve pojawiły się już w 2008. Od tamtej chwili firma udoskonala własny proces produkcyjny, dzięki czemu powstanie linii AM stało się dziś możliwe i pozwala zbudować mocne oraz jednocześnie wyjątkowo lekkie zestawy kół w których podstawą jest opona w rozmiarze co najmniej 2.4". 440gram włókna węglowego będzie o wiele wiele sztywniejsze niż analogiczna obręcz aluminiowa a doznania z jazdy na karbonie, to ponoć kompletnie inny "wymiar" - nieosiągalny przy klasycznym rozwiązaniu.
Nowa seria obręczy powstała przy współpracy Santa Cruz Syndicate reprezentowanym przez takie sławy jak Steve Peat i Greg Minnaar. Obaj panowie katują produkty Enve na trasach DH, czym potwierdzają do tej pory kwestionowaną pancerność węglowych rafek.
Obręcze Enve Twenty9 AM powstałyby zapewne z dużym opóźnieniem, gdyby nie potężne dofinansowanie działu rozwoju produktu Enve, które umożliwiło zakup nowych maszyn i udoskonalenie wspomnianego procesu produkcyjnego. Inżynierowie położyli nacisk na odpowiednie ułożenie węglowych włókien i jeszce wyższą jakość laminatu. Cel był jeden - uzyskanie satysfakcjonującej sztywności i odporności bez konieczności dodawania zbędnych gramów. Długotrwałe testy, między innymi zawodników Syndykatu zakończyły się sukcesem i pełną akceptacją nowych rafek.
440g zabawy, spokoju i bezpieczeństwa...tylko trzeba sprzedać nerkę. Byłoby super gdyby markowe karbonowe obręcze były dostępne jednak w bardziej przystępnych cenach. Prawie 900 dolarów za obręcz, to jednak fura kasy i luksus na który mogą pozwolić sobie wyłącznie sponsorowani zawodnicy oraz bogatsi entuzjaści kolarstwa. Być może wujek Chen Li sprzeda je za połowę ceny bez loga Enve na Ebaju. Cieszy, ale jednocześnie przestaje dziwić dostępność od razu wersji pod duże koła. To już norma. Jak znam życie, to niebawem pojawią się szytki AM i Enve będzie pierwsze z dedykowanymi do nich rafkami...(ale szytka do AM...to już temat na inną bajkę)
(info:enve.com, foto: bikerumour.com)